Oto pan John Babcock. Z naszym krajem połączyło go małżeństwo z Polką. Teraz, już na emeryturze przenieśli się do kraju nad Wisłą, gdzie mr John chce kontynuować swoją wielką (i to dosłownie) pasję – modelarstwo. A zarazić swoim hobby próbuje najmłodszych – uczniów Szkoły Podstawowej nr 2.
John Babcock - modelarz: Mam nadzieję, że uda mi się nauczyć dzieci zbudowania modelu od samego początku, od zera.
Cierpliwość i dokładność są tu więc niezbędne. Do tego garść umiejętności technicznych z dodatkiem wiedzy o aerodynamice i już można zabierać się za budowanie imponujących modeli. Im wcześniej tym lepiej. Instruktor zza oceanu zaczynał w wieku 11 lat i wierzy, że dzieci dadzą sobie radę.
W szkole powstała specjalna pracownia modelarska, w której odbywają się zajęcia. Łączyć mają prace techniczne z nauką języka angielskiego.
Wiesław Trzebaiowski - dyrektor SP nr 2: Moim celem jest to, żeby dzieci, przez zajęcia z kimś, kto posługuje się tylko językiem angielskim, będą miały większą motywację, by zauważyć praktyczną stronę tego języka i żeby przez to chętnie się uczyły.
Modele, które przywiózł do Polski John mają już za sobą występy podczas pokazów i konkursów. Teraz przed nimi kariera edukacyjna. Kilka eksponatów zostanie w szkole, a już latem odbyć ma się pokaz, podczas którego modele zaprezentują się w locie.
Napisz komentarz
Komentarze