To nie był spacerek, tylko wyzwanie dla prawdziwych twardzielek i twardzieli. Było gorąco, stromo, mokro i po prostu ciężko. Do butów najpierw wsypywał się piasek i żwir, a potem chlupotała woda. Do pokonania trzy okrążenia po około 3 km. Trasę stanowiły piaszczyste podbiegi i zbiegi, kąpiele w błocie i odcinek wodny przy brzegu jeziora.
Ekstremalne wyzwanie podjęło około 200 osób, a to tylko dorośli uczestnicy Biegu Twardego. Po wyrobiskach żwirowni biegały też dzieci (w kilometrowym Biegu Małego Twardziela) oraz młodzież (w Biegu Średniego Twardziela na ok. 2 km) - ich trasy były mniej wymagające, ale i na nich nie zabrakło przeszkód.
Nad wszystkimi uczestnikami czuwała wykwalifikowana służba medyczna, bo bezpieczeństwo przede wszystkim. No i, oczywiście, dobra zabawa.
Zasady są takie, że nie trzeba koniecznie pokonywać całej trasy. Kto chciał mógł zejść po pierwszym lub drugim kółku. Pan Robert z Łodzi pierwszy raz brał udział w takim ekstremalnym biegu i wolał mierzyć siły na zamiary.
To była rekordowa edycja Biegu Twardego, padł rekord frekwencji. Z każdym rokiem twardzieli jest coraz więcej. Organizatorzy już zastanawiają się, jak rozbudować trasę, żeby w przyszłym roku była jeszcze ciekawsza.
Napisz komentarz
Komentarze