Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 5 listopada 2024 05:19
Reklama

Pomorskie stacje narciarskie na "skraju przepaści"

Pomimo bardzo dobrych warunków pogodowych dla uprawiania sportów zimowych oraz aktualnie trwających ferii, ze względu na zakazy rządowe, pomorskie stacje narciarskie muszą być zamknięte. Natomiast prowadzące je podmioty zamiast zarabiać, ponoszą straty i to ogromne.
Pomorskie stacje narciarskie na "skraju przepaści"

Marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk zaapelował do premiera polskiego rządu o to, aby zapowiadane wsparcie finansowe dla stacji narciarskich w Polsce objęło między innymi także te pomorskie. Samorządowiec prosi, by rząd nie pomijał pomorskich samorządów i podmiotów gospodarczych – zgodnie z deklarowanymi wielokrotnie przez premiera zasadami wspólnoty narodowej i poczucia solidarności. 
 

(...) Przypomnę, że w normalnym sezonie zimowym nad polskim morzem wypoczywa wiele tysięcy turystów, a w tym roku wszystkie obiekty stosujące się do rządowych zakazów i przystosowane (często olbrzymim kosztem) do całorocznego pobytu, stoją puste nie mogąc przyjąć klientów.  – czytamy w piśmie marszałka Struka. 

Zapytani przez nas właściciele pomorskich stacji narciarskich zgodnie odpowiadają, że nie widzą powodu aby zabraniać korzystać mieszkańcom z wyciągów na których z założenia obowiązuje dystans i to aż 11 metrów, gastronomia także jest w stanie dostosować się do nowych przepisów sanitarnych.

Bar, jeżeli miałby sprzedawać na wynos nie widzę problemu, wypożyczalnia sprzętu to jest kwestia odległości i niczym się nie różni od pójścia do sklepu, czyli dezynfekcja i dystans oraz kontrola ilości osób w pomieszczeniu. Jeżeli natomiast chodzi o wyciągi to talerzyk od talerzyka jest oddalony o 11 metrów. W takiej odległości jadą ludzie. Dętki śnieżne , które mamy tam jest 10 metrów odległości, zostaje więc tylko ustawienie się ludzi w kolejce. Na stoku, żeby się ludzie o siebie ocierali to musieliby się zderzać - mówi Andrzej Klimek ze stacji narciarskiej w Trzepowie

Z reguły każdy narciarz na górce jest ubrany w kaski, gogle, kurtki a także kominiarki, które stanowią lepszą barierę niż sama maseczka. Jedynym wyzwaniem byłoby pilnowanie ludzi w kolejce do wyciągu.

Jedynie to trzeba by było pilnować ludzi, żeby w tej ,kolejce do wyciągu stali w jakiejś odległości, chociaż już sama długość nart wymusza przepisowy dystans - dodaje

Zdaniem przedsiębiorców pieniądze oferowane w ramach Tarczy Antykryzysowej są kroplą w morzu potrzeb. Stałych kosztów jest znacznie więcej.

Ośrodki narciarskie poza górami już w zeszłym roku była bardzo zła z powodu niesprzyjającej pogody, natomiast dodatkowo te ograniczenia spowodowane pandemią nas podwójnie dobijają. My w zasadzie drugi rok stoimy. Oczywiście zeszły sezon to mamy pretensje do samych siebie bo mówimy, że to człowiek zniszczył przyrodę więc klimat się zmienia więc roszczeń nie ma. Natomiast powinno to także w tej sytuacji brane pod uwagę ponieważ nasza sytuacja finansowa jest szczególnie zła. Bardzo znaczącym kosztem jest energia elektryczna. Niektórzy mówią, że jak stoicie to prądu nie zużywacie. Niestety zużywamy, ponieważ płacimy za tak zwane moce zamówione to jest bardzo znaczący koszt. W moim przypadku mam 1 Megawat mocy. Tyle potrzebuję na wypadek kiedy to włączę, tylko ,że ja nie wiem czy ja to włączę w grudniu, styczniu czy lutym i za to ja płacę czy ja stoję czy pracuję . Plus dodatkowo za zużytą energię, kiedy włączę. Wszystkie inne opłaty związane z odbiorami technicznymi i oczywiście podatki lokalne z których nas nikt nie zwolnił - żali się właściciel ośrodka narciarskiego "Koszałkowo" Ireneusz Koszałka

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu koscierzyna24.info dostępny pod linkiem https://www.koscierzyna24.info/s/23/regulamin. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne. Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
Komentarze
Reklama