– Zrównoważony rozwój to szeroka koncepcja, dotykająca każdej dziedziny życia. Moje opracowanie nie ma za zadanie wyczerpująco opisać ten temat. Nie jest pracą naukową wyjaśniającą z detalami poszczególne kwestie. Ma raczej za zadanie pełnić funkcję przewodnika, mapy myśli. Ma na celu by wskazać pewne zagadnienia, nad którymi powinniśmy się zastanowić – mówiła na wstępie dyskusji autorka.
Jak zwróciła uwagę Agnieszka Stelmach, Agenda 2030 na rzecz zrównoważonego rozwoju głosi, że „nikogo nie pozostawi w tyle”. Futurysta, jeden z ideowych ojców koncepcji czwartej rewolucji przemysłowej Henrik von Scheell podkreśla, że przeżywamy obecnie zmianę, jakiej dotychczas ludzkość nie doświadczała. – Zasadniczo dotyka ona każdego aspektu naszego życia; biznesu, gospodarki, środowiska, społeczeństwa. Zmienia się wszystko; pod względem skali, zakresu i złożoności – akcentowała autorka.
Przebudowa świata według koncepcji niemieckiego wizjonera ma dokonać się za pomocą swego rodzaju „układu okresowego” Przemysłu 4.0. Zintegrował on najnowsze trendy technologiczne z celami zrównoważonego rozwoju. Nie chodzi tylko na przykład o przejście na bardziej innowacyjny przemysł. Na tej tablicy znajdziemy nie tylko blockchain, Metaverse, ale także sferę wiary, kwestie „walki z populizmem” itd. Chodzi też na przykład o zmianę ludzkiej świadomości na ekocentryczną. Niesie to za sobą daleko idące konsekwencje dla całej ludzkości.
– Agenda 2030 dla zrównoważonego rozwoju została zaprezentowana w 2015 roku – przypomniał Arkadiusz Stelmach, wiceprezes Stowarzyszenia im. Księdza Piotra Skargi. Na czele globalistycznego programu z ramienia ONZ stanął znany dobrze w Polsce Jeffrey Sachs, który nadzorował wprowadzanie planu Balcerowicza, czyli drastycznej transformacji polegającej m.in. na oddaniu lwiej części naszej gospodarki w ręce ponadnarodowego kapitału.
Podczas nowojorskiej inauguracji Agendy 2030 przemawiał m.in. papież Franciszek. Wkrótce potem ukazała się encyklika Laudato Si, czyli dokument – jak wskazał Arkadiusz Stelmach – bardzo umocowany w logice wspomnianego programu. – To był moment, w którym pojęcie zrównoważonego rozwoju weszło intensywnie w obieg – podkreślił.
O ile więc jeszcze w XIX stuleciu Kościół zdecydowanie przeciwstawiał się sprzecznym z jego nauczaniem „nowinkom” myślowym, obecnie – zresztą od już od szeregu dziesięcioleci – angażuje się w propagowanie całościowej koncepcji przemiany życia społecznego według myśli neomarksistowskiej. – Komunizm w doskonały sposób zamarkował swoją śmierć. Skutecznie się przeobrażał, a ten, który, wydawałoby się, składał go do grobu, niedawno zmarły Michaił Gorbaczow, jak się okazuje, był prominentnym działaczem globalistycznym i wraz z potępionym [przez Kościół] lewicowym byłym księdzem Leonardo Boffem oraz Stevenem Rockefellerem napisali w latach 80. Kartę Ziemi – mówił wiceprezes SKCh. Karta wywarła silny wpływ zarówno na Agendę 2030, wspomnianą tu encyklikę Franciszka, jak i całe myślenie globalistyczne odwołujące się do paradygmatu opartego na filozofii niemieckiego idealizmu. Lewicowe doktryny przeobraziły też w dużym stopniu naukę społeczną firmowana autorytetem Kościoła.
Podążająca w ślad za tymi nurtami lewica ogłasza dzisiaj nowe przejście – z epoki antropocentrycznej (która wyparła teocentryzm) do okresu ekocentrycznego. Człowiek „musi” więc uznać się nie za koronę stworzenia, lecz za zaledwie jeden z co najwyżej równoprawnych elementów świata, obok przyrody. Stąd gremia watykańskie promują na przykład idee zakładające depopulację, zapraszając np. na swe konferencje zwolenników radykalnego zmniejszenia liczby mieszkańców Ziemi.
Niestety, w Polsce temat zagrożeń wynikających z promowania zrównoważonego rozwoju jest podejmowany bardzo rzadko. Gremia naukowe, akademickie chcąc uniknąć wypadnięcia z tak zwanego głównego nurtu, ukazują ten temat niemal wyłącznie w przychylnym ujęciu.
– Samo pojęcie zrównoważonego rozwoju brzmi trochę tak jak „sprawiedliwość socjalistyczna” – zauważył biorący udział w czwartkowej prezentacji red. Łukasz Warzecha. – Sprawiedliwość to po prostu sprawiedliwość a „socjalistyczna” to już nie sprawiedliwość. Ze zrównoważonym rozwojem jest dokładnie tak samo. „Rozwój” to wszyscy wiemy, co oznacza, ale „zrównoważony” znaczy tyle, że nie on być już swobodny. Nie ma się rządzić zasadami rynkowymi, zasadą wolności, tylko gdzieś mają być na niego nałożone ograniczenia w imię jakiejś ideologii.
– Absolutyzowanie równości gospodarczej jest – w pewnym uproszczeniu – wstępem do zamordyzmu, nie tylko ekonomicznego. Zawsze od socjalizmu w gospodarce przechodzi się od zakładania ludziom kagańca – wskazywał.
Publicysta nawiązał do spotkania Światowego Forum Ekonomicznego z 2016 roku i propagowanej przy tej okazji idei świata bez własności prywatnej (tekst Idy Auken wraz z hasłem: „Nie będziesz mieć niczego i będziesz szczęśliwy”). Jak zauważył Łukasz Warzecha, to co wówczas postrzegalibyśmy jako skrajnie abstrakcyjne, w kontekście wydarzeń, które nastąpiły w ostatnich latach, staje się coraz bliższe rzeczywistości, w jakiej żyjemy oraz perspektyw na przyszłość.
– Cele zrównoważonego rozwoju, o których jest mowa w raporcie pani Agnieszki Stelmach, są finalnym krokiem procesu wykuwania tego, co Lassa Oppenheim nazwał rządem światowym, a co dzisiaj prawnicy określają jako international management, czyli zarządzanie międzynarodowe – mówił w trakcie dyskusji mecenas Jerzy Kwaśniewski. – Nie chodzi o to, że ma powstać jeden gabinet, w którym będzie siedziało ośmiu ministrów i będą zarządzali światem. Chodzi o to, żeby powstał kompleks organizacji międzynarodowych takich jak WHO, Światowa Organizacja Handlu, ONZ. Będą one w gronie kilkuset osób na poziomie globalnym zarządzać wszystkimi istotnymi procesami politycznymi i prawnymi na całym świecie.
Już dzisiaj – jak zauważył prezes Ordo Iuris – państwa stawiane są w różnych sferach swojej działalności przed koniecznością rozliczania się z zasad czy standardów, na które nigdy nie wyrażały zgody. Są one po prostu elementem agend organizacji globalnych. – WEF formalnie nie ma żadnej władzy decyzyjnej, ale wypracowane tam postulaty i recepty są następnie wdrażane jako pewien standard międzynarodowy. A ten, kto się do tego nie chce dostosować uznawany jest za państwo pozostające na marginesie świata cywilizowanego. Z tej perspektywy warto poczytać Klausa Schwaba, który mówi i pisze otwarcie to, co myśli i co widzi w przyszłości – podkreślił mecenas Kwaśniewski.
– Tępy przymus kijem nie do końca jest najbardziej skuteczny – to sformułowany przez Jakuba Majewskiego wniosek, do którego doszli światowi komuniści przy okazji bankructwa koncepcji Związku Sowieckiego oraz systemowej transformacji. – Chodzi o to, żeby znaleźć możliwości „motywowania” nas, byśmy chcieli do tego wszystkiego dołączyć.
– System polityczny, który się z tego wyłania, jest bardzo specyficzną mieszanką faszyzmu i feudalizmu. Czerpie możliwie najgorsze rzeczy z obydwu tych systemów. Feudalizm widzimy już na poziomie światowym. Mamy warstwy władzy, jest suweren na wierzchu, potem są wasale, następnie inni wasale, a na samym dole mamy chłopów pańszczyźnianych – opisywał.
– W tej chwili rządy, zwłaszcza socjalistyczne a z takim mamy do czynienia, potrzebują pożyczać pieniądze. Te trzeba skądś brać. Żeby je dostać, trzeba spełnić wymogi banku – opisywał mechanizmy, za pomocą których globaliści uzależniają od siebie władze państw. Stąd na przykład Wielka Brytania chociaż wyszła z Unii Europejskiej, nie przestaje np. dążyć do dekarbonizacji i innych absurdalnych celów narzucanych przez gremia ponadnarodowe.
W przekonaniu Jakuba Majewskiego, stworzony w ten sposób system – podobnie jak sowiecka wersja komunizmu – musi się zawalić, ponieważ oparty jest na wielu sprzecznościach.
Już teraz pobierz e-book Zrównoważony rozwój. Zaklęcie globalistów, instrument totalnego zniewolenia
Napisz komentarz
Komentarze