Kilka tygodni temu natknęłam się na opracowanie naukowe z 2017 roku pod tytułem „Pandemia SPARS 2025 – 2028” (tył. org. The SPARS Pandemic 2025 – 2028). Opracowanie to zostało sporządzone przez naukowców z Centrum Bezpieczeństwa Zdrowia na Uniwersytecie Johna Hopkinsa. Jak określili autorzy jest ono “hipotetycznym scenariuszem mającym na celu zilustrowanie wyzwań związanych z komunikacją o zagrożeniach dla zdrowia publicznego, które mogą potencjalnie pojawić się podczas naturalnie występującego wybuchu choroby zakaźnej. Wyzwania te wymagają opracowania i dystrybucji nowych i/lub badanych leków, szczepionek, środków terapeutycznych lub innych medycznych środków zaradczych.” Na końcu opisu dodano uwagę „Zakaźny patogen, medyczne środki zaradcze, postacie, wycinki z prasy, posty w mediach społecznościowych i odpowiedzi agencji rządowych opisane w tym dokumencie są całkowicie fikcyjne.”
A jest tych wymyślonych wycinków z prasy, postów oraz nazwisk dosyć sporo. Aż dziw, że ktoś zadał sobie tyle trudu, żeby w najdrobniejszych szczegółach przeprowadzić taką symulację.
Gdy spojrzymy na lata wymyślonej (być może przewidzianej/zaplanowanej) w 2017 roku pandemii, nie sposób się nie dziwić. No bo jak to? Badanie naukowe o przyszłości, pisane z perspektywy przeszłości? Naukowcy piszący opracowanie przewidzieli chyba zdziwienie czytelnika, tłumacząc już na początku pracy, iż jest ona oparta o założenia zawarte w pracy Jaya Ogilvy’ego i Petera Schwartza pod tytułem „Planowanie Scenariuszy”.
Myślę, iż to opracowanie naukowe zostało napisane jako plan wydarzeń, które miały zaistnieć w przyszłości. Żyjąc w 2021 roku, od ponad 15 miesięcy w pandemii ogłoszonej przez WHO, możemy z zainteresowaniem oddać się lekturze. Może czegoś nas nauczy? Miałam taką nadzieję, gdy zaczęłam czytać. Miałam nadzieję, że dowiem się, czy to co się teraz dzieje, zostało wtedy zaplanowane. Jednak po przestudiowaniu całego opracowania mam wrażenie, iż autorzy skoncentrowali się tylko na problemach komunikacyjnych ze społeczeństwem, w szczególności na tym jak przekazać mainstreamową propagandę, jak utrzymać zaufanie do rządu oraz agencji ochrony zdrowia (nawet wtedy gdy ukrywają prawdę o negatywnych skutkach niektórych środków zaradczych czy szczepionek).
Zastanawiam się jak ta praca miałaby pomóc rządom czy instytucjom ochrony zdrowia w sytuacji ogłoszonej pandemii jaką teraz mamy. Jest tutaj na pewno kilka ważnych lekcji:
- we współczesnym świecie głównym środkiem komunikacji społecznej są media społecznościowe
- żeby mieć dostęp do większego grona odbiorców należy wziąć pod uwagę wszystkie platformy społecznościowe
- przy redagowaniu wiadomości należy brać pod uwagę różnorodność odbiorców (kulturową, społeczną, itp).
Główne podobieństwa pandemii SPARS do obecnej pandemii COVID
- Zarówno SPARS jak i Covid zostały wywołane przez koronawirusa, w dodatku o bardzo podobnej nazwie
- Trudność w wykryciu patogenu ze względu na objawy podobne do innych chorób układu oddechowego
- Wykrycie wirusa w jednym miejscu oraz późniejsze rozprzestrzenienie się na cały świat
- Użycie testu RT-PCR
- Początkowo błędnie określona śmiertelność, która na początku była bardzo zawyżona, a czas pokazał, iż jest o wiele niższa. W wypadku SPARS na początku przewidywano śmiertelność 4.7% z czasem okazało się jednak, że śmiertelność była niższa niż 0.6%.
- Olbrzymi udział mediów w rozprzestrzenianiu się paniki
- Brak informacji nt. poszukiwania skutecznych lekarstw
- W obu przypadkach brak otwartej debaty odnośnie za i przeciw stosowania dystansu społecznego, nieprzebadanych leków, szczepionek itp.
- Wykorzystanie celebrytów do propagowania medycznych środków zaradczych (lekarstw, szczepień).
Główne różnice pomiędzy pandemią SPARS a obecną pandemią COVID?
- Wiek osób najbardziej podatnych na wirusa, SPARS powodował najwięcej problemów wśród dzieci i młodzieży
- Dostępność leków przeciw wirusowi, w SPARS był to Kalocivir w USA oraz VMax w Europie, oba leki były dostępne, ale ich skuteczność była niska a liczba powikłań wysoka, w obecnie ogłoszonej pandemii media społecznościowe próbują wyciszyć jakiekolwiek informacje o skutecznych lekarstwa, np. amantadyna
- Środki zapobiegawcze w SPARS to tylko: higiena, dystans społeczny oraz izolacja chorych (nie ma ani słowa o maskach czy lockdownie)
- W opracowaniu, w dylematach komunikacyjncych, widać pewną otwartość na szczerość odnośnie stanu wiedzy, skutków ubocznych, itp. czego brak w obecnej pandemii, szczególnie w Polsce. Jakkolwiek pomimo tej wyrażanej otwartości, nie ma opisu żadnej otwartej dyskusji.
W miarę wczytywania się w lekturę pojawia się coraz więcej pytań. Któż/i po co zadałby sobie tyle trudu, żeby wymyślić fikcyjne nazwiska, artykuły prasowe czy nawet posty na Twitterze czy Facbooku, ba… wymyślono nawet nowe media społecznościowe jak np. ZapQ czy UNEQL.
Dziwi bardzo koncentracja na problemach z komunikacją bez większego wgłębiania się w problemy medyczne związane z pandemią. Jedyne proponowane środki zaradcze to higiena, dystans społeczny oraz izolacja chorych.
Jakie więc główne problemy z komunikowaniem się przewidzieli naukowcy z Centrum Bezpieczeństwa Zdrowia na Uniwersytecie Johna Hopkinsa? Otóż ludzie z przyszłości, zostali opisani jako mający nieograniczony dostęp do informacji, ale pomimo tego bardzo podzieleni i wyizolowani. Ludzie opisani są jako przebywający w grupach, komunikując się przede wszystkim z tymi, którzy mają podobny do nich światopogląd, przez co nie wymieniają informacji z innymi grupami o innym światopoglądzie, naukowcy nazwali ten efekt „Komorą pogłosową”. Miało to spowodować trudność w dotarciu informacji do wszystkich warstw społecznych.
Czytając opracowanie najbardziej dziwi to, iż naukowcy pomimo tego, iż wspominali o otwartej debacie, tak naprawdę żadnej nie zainicjowali. Media społecznościowe miały być używane po to, żeby dowiedzieć się, jakie są ogólne nastroje społeczeństwa, co ludzie myślą nt. przekazywanych informacji przez rząd i instytucje bezpieczeństwa zdrowia publicznego. Zebrane w ten sposób dane miały pomóc w redagowaniu wiadomości w taki sposób, żeby społeczeństwo ufało rządowi. Nie sposób pozbyć się wrażenia, iż ma to być zaufanie ponad wszystko.
Podczas pandemii SPARS podawano obywatelom Kalocivir, który wywoływał dużo skutków ubocznych. W opracowaniu brakowało jednak informacji nt. poszukiwania bardziej skutecznych leków. Koncentrowano się na tym jak przekonać społeczeństwo do skuteczności Kalociviru zamiast szukać lepszych środków i mówić otwarcie o znanych skutkach ubocznych stosowania leku.
Gdy niezadowolenie publiczne odnośnie aplikowanych lekarstw rosło, oto jakie były dylematy naukowców:
- „W świetle słabnącego zaufania publicznego do oficjalnych oświadczeń o zagrożeniach i korzyściach związanych z lekami przeciwwirusowymi, w jaki sposób organy ds. zdrowia powinny najlepiej przygotować grunt pod wprowadzenie nowej szczepionki Corovax?„
- „W jaki sposób władze ds. zdrowia mogą przywrócić zaufanie publiczne do zaleceń medycznych środków zaradczych (Medical countermeasure – MCM), jednocześnie mówiąc szczerze o stanie wiedzy na temat profilu bezpieczeństwa i skuteczności Corovax?”
Frapujące jest to, że w dylematach komunikacyjnych SPARS sugerowano, aby uczciwie informować społeczeństwo na temat szczepionek i ich skutków ubocznych, ale nigdy nie doszło do otwartej dyskusji, tak samo zresztą jak w obecnej pademii, tyle, że teraz nie bierze się jej nawet pod uwagę.
Poniżej przytoczę cytat z symulacji kampanii reklamowej szczepionek. Kampania ta była przeprowadzana pomimo wiedzy o efektach ubocznych, takich jak: puchnięcie nóg, silny ból stawów i zapalenie mózgu prowadzące do drgawek lub nawet śmierci. „Ta kampania dostarczała ukierunkowane reklamy internetowe osobom, które przeprowadzały wyszukiwania w sieci lub odwiedzały antyszczepionkowe strony internetowe. Jeśli ktoś wyszukiwał w Google na przykład „skutki uboczne Corovax”, na stronie wyników, na pasku bocznym, pojawiała się reklamawyjaśniająca zalety szczepionki. Podobnie, jeśli ktoś chciałby obejrzeć wideo z wymiotami po Kalocivira na YouTube, musiałby najpierw obejrzeć montaż zdjęć ilustrujących skutki przechorowania SPARS lub klip z wyjaśnieniem Paula Farmera na temat korzyści Corovax.”
Wygląda na to, iż podobne metody stosowane są od miesięcy przez niemal wszystkie rządy na całym świecie.
W pandemii SPARS tak jak i w obecnej sytuacji epidemiologicznej okazało się, iż szczepionki powodują dużo efektów ubocznych. Oto cytat z opracowania: „W miarę upływu czasu i zaszczepiania coraz większej liczby osób w Stanach Zjednoczonych zaczęły pojawiać się roszczenia dotyczące niepożądanych skutków ubocznych. Kilku rodziców twierdziło, że ich dzieci doświadczały objawów neurologicznych podobnych do tych obserwowanych u zwierząt gospodarskich narażonych na szczepionkę GMI. Do maja 2027 r. niepokój rodziców związany z tym objawami przerodził się w gniew i zaczęli oni wytaczać procesy sądowe. W tym samym miesiącu grupa rodziców, których dzieci doznały trwałego upośledzenia umysłowego w wyniku poszczepiennego zapalenia mózgu, pozwała rząd federalny, domagając się usunięcia tarczy chroniącej firmy farmaceutyczne odpowiedzialne za rozwój i produkcję Corovax.”
Mam wrażenie, że tak jak w obecnej sytuacji, tak i w SPARS rządzący kierowali się zasadą „cel uświęca środki”. Ale czy jako ludzie rozumni powinniśmy tak myśleć i postępować? Jeżeli śmiertelność SPARS wynosiła mniej niż 0.6%, to czy warto było narażać społeczeństwo na skutki uboczne stosowania Kalociviru czy na śmierć zaszczepionych czy choroby neurologiczne dzieci spowodowane szczepionkami?
Pytania te warto też odnieść do obecnej sytuacji. W niektórych krajach toczy się otwarta debata nt. skuteczności nowych szczepionek, jak np. w Stanach Zjednoszonych w Teksasie, niestety nie mamy takiej debaty w Polsce. Skutki uboczne szczepionek są jednak znane wielu osobom. Co kilka dni pojawiają się w prasie artykuły o osobach zmarłych po szczepieniu.
Niestety w Polsce nikt nie monitoruje ani efektów ubocznych szczepień ani zgonów poszczepiennych. Od czasu do czasu sprawdzam dane w Wielkiej Brytanii. I tak na dzień 28 maja 2021 mamy razem 256,224 zgłoszeń efektów ubocznych, przy czym w niektórych zgłoszeniach występuje po kilka działań niepożądanych, w sumie jest ich już 888,196 oraz 1,253 zgonów. Należy też pamiętać, iż zgłaszana jest zaledwie niewielka część wszystkich efektów ubocznych.
Trudno uwierzyć, że symulacja Uniwersytetu Johna Hopkinsa i wiele zbieżności z obecną pandemią to przypadek. Zaskakuje jednak, iż poziom zakłamania w dzisiejszych dyktaturach sanitarnych przebił plan zakładany w symulacji z 2017 roku.
Napisz komentarz
Komentarze