Wiek XX został w znacznej części zdefiniowany przez despotycznych przywódców prowadzących kampanie propagandowe w celu oczerniania pewnych grup ludzi uważanych za brudnych lub chorych. Despoci nie zrealizowali tych kampanii od razu. Zamiast tego robili to powoli, poprzez przyzwyczajanie jednej grupy ludzi do przekonania, że ich choroby zostały spowodowane przez inną grupę ludzi, jednocześnie warunkując tę drugą grupę do zaakceptowania rosnącego poziomu naruszania praw człowieka. Przywódcy i rządy, często współpracując ze środowiskiem medycznym, prowadzili kampanie mające na celu dzielenie narodów i eliminację tych, których uznano za „nieczystych”. Dla „dobra przyszłości” i „dobrobytu” kraju.
Dziś te same stwarzające podziały, nieubłagane taktyki propagandowe, które stosowali dawni faszyści i tyrani, tworzą podzielony świat i skłaniają do działań, które graniczą z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi (obsessive-compulsive disorder, OCD). To, co kiedyś uważano za zachowanie hipochondryczne – maskowanie, dystans społeczny i powtarzające się mycie rąk – zostało znormalizowane. Identyfikuje dobrego obywatela, nawet w obliczu zanikającego, osłabionego wirusa, silnie zmutowanego ze swojego pierwotnego szczepu i o wiele mniej zabójczego.
Wiele osób nie tylko zaakceptowało nowe procedury dotyczące hipochondrii, ale również przyjęło je niczym działania jakiegoś talizmanu, który odstrasza śmierć. Społeczeństwo, rząd, środowiska medyczne i media kultywują te działania w całej populacji. Wynik? Normalizacja strachu przed byciem blisko drugiej osoby, ponieważ ta ostatnia przenosi zarazki i choroby.
Te procesy myślowe OCD napędzają reakcję na pandemię COVID od pierwszych miesięcy 2020 roku i kontrolują nasze życie od prawie dwóch lat. Strach, emanujący z wadliwego miernika ryzyka, stworzył niewolę charakteryzującą się kompulsywnymi zachowaniami i irracjonalnymi procesami myślowymi, napędzanymi i utrzymywanymi przez niekończący się cykl wariantów. Wielu, w zamian za fałszywe poczucie bezpieczeństwa uzyskane dzięki przestrzeganiu każdego rozporządzenia i wytycznej, dobrowolnie porzuciło swoje wolności dla tego obiecanego „wybawienia” od COVID.
W niedawno wydanej książce “Where Are We Now? The Epidemic as Politics” [Gdzie jesteśmy teraz? Epidemia jako polityka], Giorgio Agamben zauważa:
Wraz z tak zwaną pandemią sprawy potoczyły się dalej: to, co amerykańscy analitycy polityczni nazwali „Państwem Bezpieczeństwa” [Security State] – które zostało utworzone w odpowiedzi na terroryzm – ustąpiło teraz miejsca paradygmatowi zarządzania opartego na zdrowiu, który nazywamy „bioasekuracją”. Ważne jest, aby zrozumieć, że bezpieczeństwo biologiczne, zarówno pod względem skuteczności, jak i wszechobecności, przewyższa wszelkie znane dotychczas formy zarządzania. Jak mogliśmy się przekonać we Włoszech — ale nie tylko tutaj — gdy tylko zostanie ogłoszone zagrożenie dla zdrowia, ludzie bez oporu zgadzają się na ograniczenia ich wolności, których nigdy by nie zaakceptowali w przeszłości. Mamy do czynienia z paradoksem: kres wszelkich relacji społecznych i działalności politycznej przedstawiany jest jako wzorcowa forma partycypacji obywatelskiej.
Jesteś idealnym obywatelem, jeśli unikasz innych, nosisz szmatkę na twarzy i przyjmujesz tyle szczepionek, ile rząd uzna za konieczne. Wolność każdego obywatela do dokonywania zdrowych wyborów została zastąpiona prawnym obowiązkiem bycia zdrowym – obowiązkiem, który należy wypełnić za wszelką cenę, bez uwzględniania jednostki i bez odpowiedzialności ze strony tych, którzy wprowadzając te „zdrowotne środki” wyrządzają szkodę.
_
To wywołało klapki na oczach. Wielu zignorowało fakt, że setki tysięcy ludzi rocznie umiera z powodu raka, otyłości, głodu i błędów medycznych w liczbach znacznie przekraczających obecną pandemię. Zamiast tego koncentrują się na zagrożeniu, jakie media nieustannie podnoszą, jakim jest COVID, COVID, COVID.
Niektórzy, wiedzeni przez swoich drogich przywódców, posuwają się nawet tak daleko, że wręcz karzą tych, którzy odważą się kwestionować nakazy i rozporządzenia. Rzucają obelgi, podważają człowieczeństwo kwestionujących, twierdząc, że są przyczyną zła, odmawiają im uczestnictwa w podstawowych codziennych czynnościach w teatralnym pokazie moralnie wyższego obywatelstwa, a nawet publicznie ich zawstydzają.
Nic dziwnego, że emocje sięgają zenitu. Biorąc pod uwagę niespełniające oczekiwań wyniki nakazów i szczepień w mijającym roku, w połączeniu z tym, czego nauka dowiedziała się o COVID od czasu jego pojawienia się dwa lata temu, z pewnością pojawią się wewnętrzne konflikty i dysonans poznawczy. Nawet ci, którzy z własnej woli przyjęli szczepionkę i dawkę przypominającą, teraz zastanawiają się, dlaczego naturalna odporność jest szeroko i rutynowo ignorowana, dlaczego nie zachęca się do testowania przeciwciał i dlaczego rząd i szpitale ignorują lub nawet blokują bezpieczne i skuteczne terapie.
Dlaczego szczepionka jest przedstawiana jako jedyna odpowiedź na niezwykle złożoną i ciągle zmieniającą się sytuację i reklamowana jako sposób na zakończenie pandemii, skoro nie zapobiega infekcji ani przenoszeniu wirusa? Dlaczego druga dawka szczepionki jest wpychana osobom, u których wystąpiła poważna reakcja niepożądana na pierwszą dawkę? Dlaczego firmy produkujące szczepionki są zwolnione z odpowiedzialności za okaleczenia spowodowane przez ich produkty? Dlaczego zdarzenia niepożądane i zgony zgłaszane po szczepieniach są ignorowane lub odrzucane jako dopuszczalna liczba ofiar?
Większość wybranych przywódców nie udzieli odpowiedzi na te pytania lub je zignoruje, w obawie czy to o władzę, czy o ocalenie własnej dumy, nawet jeśli wciąż popychają nas coraz głębiej w otchłań rozporządzeń i nakazów. Z pewnością odmówią przyznania się do swoich błędów lub uznania swoich win.
Jak napisał CS Lewis w “God In The Dock: Essays on Theology and Ethics” (cytat, który wielu z nas czytało w tym roku nie raz), „Spośród wszystkich tyranii, tyrania szczerze sprawowana dla dobra ofiar, może być najbardziej opresyjna. …ci, którzy dręczą nas dla naszego własnego dobra, będą nas dręczyć bez końca, ponieważ robią to z aprobatą własnego sumienia”. Po blisko dwóch latach podejmowania decyzji dla naszego dobra, jego słowa nie mogły zabrzmieć bardziej przejmująco.
W tym momencie pandemii istnieją dwie wyraźne ścieżki: (1) Kontynuacja zejścia w rządową otchłań lockdownów, paszportów szczepionkowych, potrójnych i poczwórnych dawek, segregacji, maskowania, izolacji i wywołującej podziały retoryki błędnie obwiniającej jedną grupę ludzi za nieszczęścia pandemii lub (2) zdroworozsądkowe przyjęcie ryzyka oparte na przekonaniu, że autonomia medyczna oparta na byciu świadomym konsumentem jest prawem danym przez Boga.
Można by pomyśleć, że nasi przywódcy polityczni, patrząc na nieudane wyniki płynące z ich polityki i na liczbę ludzi domagających się wolności, porzuciliby swoje całościowe, uniwersalne podejście do tej pandemii. Zbyt wielu z nas zdało sobie sprawę, że opieranie decyzji na idei bycia bezpiecznym i wolnym od zarazków nigdy nie prowadzi do zdrowia ani szczęścia i zawsze niszczy wolność. To spostrzeżenie jest tym, co pozwoli Amerykanom powrócić do normalnego życia, gdzie każdy sam podejmuje decyzję co do akceptowalnego ryzyka.
Wciąż jest czas, aby czerpać z historii i uniknąć dzielenia społeczeństwa na obywateli i pariasów – zwłaszcza, gdy „pariasami” są ci, którzy myślą. Nie jest za późno, aby odrobić lekcje z przeszłości, a także lekcje wyniesione z teraźniejszości, aby wszyscy Amerykanie mogli przezwyciężyć sprzeczne i nierealistyczne lęki.
O tym wszystkim co powyżej, mówiła Meredith Miller - psycholog w tym artykule : /artykul/5254,genialny-wywiad-dotyczacy-otaczajacej-nas-rzeczywistosci
Napisz komentarz
Komentarze