W czwartek Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wydało dla naszego województwa ostrzeżenie 3 stopnia oznaczające ulewny deszcz i silny wiatr. Rzeczywiście - deszcz uparcie padał przez cały dzień i noc. Kościerskie ulice szybko zapełniały się wodą, która wlewała się na posesje, do piwnic i sklepów.
Bryg. Tomasz Klinkosz - komendant powiatowy PSP w Kościerzynie : Pierwsze zgłoszenia o podtopieniach i zalaniach otrzymywaliśmy w granicach godziny 16.30 i trwają do tej pory. Do tej pory zanotowaliśmy około 100 interwencji, z czego około 30% na terenie miasta. W pozostałem części powiatu: w Lipuszu kilka zdarzeń, powalone drzewa w Dziemianach, podtopione piwnice w Starej Kiszewie, Liniewie i Nowej Karczmie.
Sporo pracy miały więc też Ochotnicze Straże Pożarne. Działania OSP w Łubianie trwały do północy, po czym druhowie zostali zadysponowali do Kościerzyny. Tu potrzebna była każda para rąk. O pomoc prosili naszych strażaków również koledzy z Gdańska, niestety, w naszym powiecie pracy było tak dużo, że druhowie musieli skupić się na swoim terenie. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Bryg. Tomasz Klinkosz: W działaniach były wszystkie jednostki z terenu powiatu. Były takie chwile, gdzie 200 strażaków pracowało, wszystkie samochody jeździły. Nawet mieliśmy tutaj dodatkowy sprzęt, który był wożony samochodami osobowymi. Dwóch strażaków obsługiwało lokalne, mniejsze zdarzenia. Pełna mobilizacja.
Najczęściej interweniowano przy lokalnych podtopieniach. Największe problemy wystąpiły ze zbiornikami retencyjnymi. Działania na ul. Hallera trwały blisko 10 godzin. Powstało tu małe jezioro, a częściowemu podtopieniu ulegały pobliskie sklepy. Wodę udało się jednak w porę wypompować. Na ulicy Klasztornej osunął się spory kawałek skarpy, w wielu miejscach trzeba też było usuwać szkody wyrządzone przez porywisty wiatr.
Ogółem w Kościerzynie uszkodzeniom uległo około 50-60 budynków. Najbardziej ucierpiał Inkubator Przedsiębiorczości. Tu woda wdarła się do piwnicy, wyrządzając ogromne szkody. Kompletnie zniszczona jest podłoga, żywioł wyważył drzwi, a na ścianach widać, jak wysoko sięgała woda. Póki co trudno ocenić wysokość strat, oszacuje je rzeczoznawca.
Anna Miazga - prezes zarządu Pomorskiego Inkubatora Przedsiębiorczości: Jesteśmy ubezpieczeni, to jest zdarzenie typowo losowe - nawałnica, nikt tutaj nie zawinił. To, do czego teraz będziemy przykładać największą wagę, to by jak najszybciej otworzyć ten lokal z powrotem. [...] Nie działa tylko podziemie, czyli restauracja. Natomiast biura działają od początku dnia, więc praca inkubatora nie jest w zupełności przerwana.
W czasie takich ulew na myśl przychodzi wspomnienie o największej w historii naszego miasta powodzi, która nawiedziła Kościerzynę w lipcu 1998 roku. Niewielka rzeczka zamieniła się wtedy w rwący potok i wystąpiła z koryta, zalewając ulice. Straty był ogromne, a z żywiołem walczyło całe miasto. Obyśmy nigdy już nie musieli oglądać takich obrazów w takim mieście.
Napisz komentarz
Komentarze