Dzieło Wojciecha Smarzowskiego to historyczno-fabularna opowieść o „miłości w nieludzkich czasach”, rozpoczynająca się cytatem z pamiętników Jana Zaleskiego: „Kresowian zabito dwukrotnie – raz przez ciosy siekierą, drugi raz przez przemilczenie...”
W kościerskim kinie Remus 21.10 na premierowy seans „Wołynia” przybyło niespełna 200 osób. Wypełniona prawie po brzegi sala robiła wrażenie, a jakie emocje wzbudził sam film:
Te wszystkie emocje, ta cała rzeźnia bo inaczej tego nie można nazwać. Ja podejrzewam, że może dojdę do siebie, ale jutro. Nie wiem co mam teraz powiedzieć. Myślę, że to jest po prostu pokazana prawda. Tak było i nie można mówić czy coś jest mostem, czy coś jest murem, po prostu to jest fakt. Trzeba być szczerym do tego, jaka była historia.
My dopiero teraz poznajemy co nasi rodzice przeżyli, jakie rany nosili w sercu, bali się nawet mówić swoim dzieciom, żeby po prostu dzieci miały inne życie, bardziej bezpieczne się czuły. Ludzie nie wierzą, że takie coś w ogóle mogło być. Ja słyszałam też takie głosy, że po co w ogóle poruszać takie sprawy, że to było. Ludzie to przeżywali, to ich boli.
Ta tematyka zawsze będzie trudnym tematem, nie tylko dla nas dla Polaków, ale też dla innych nacji, na przykład Ukrainców, oni nie są jeszcze na to gotowi. Historię trzeba poznać i dopiero narody mają szansę na pojednanie. Ciężki film i było widać po refleksjach, po ludziach jak wychodzą, zadumani.
Wołyń to historyczno-fabularna produkcja, która porusza oraz skłania do refleksji. Świadczyły o tym nie tylko wypowiedzi widzów, ale przede wszystkim towarzysząca im cisza oraz zaduma. Film szturmem zdobywa polskie kina. Produkcję obejrzało już ponad 900 tysięcy osób. To rekordowa frekwencja.
Napisz komentarz
Komentarze