Noc z piątku na sobotę na długo zostanie w pamięci północnej Polski. Tak gwałtownej burzy nie było od lat. Wiatr łamał drzewa jak zapałki, a nawet wyrywał je z korzeniami. Nawałnica sparaliżowała ruch, a wydostanie się z wielu miejsc było niemożliwe. Spadające na drogi drzewa odcięły wiele miejscowości. Problem z dotarciem do wszystkich poszkodowanych mieli strażacy. Ogrom szkód był ogromny i nie sposób było natychmiast dotrzeć do wszystkich osób potrzebujących pomocy.
Burza trwała około półtorej godziny. Tyle czasu wystarczyło, by sparaliżować Kaszuby. Jak to możliwe, że nie przewidziano kataklizmu takich rozmiarów i dlaczego zabrakło ostrzeżenia ludności z Wojewódzkiego Centrum Kryzysowego?
Rozmiar strat w pełni ujawnił się po wschodzie słońca. W Kościerzynie efekty burzy widać było niemal na każdym osiedlu. Spadające drzewa zniszczyły też kilka grobów na cmentarzu. Możemy jednak mówić o szczęściu, bo najgorszy kataklizm ominął nasze miasto. Znacznie gorzej jest w okolicach Lipusza i Dziemian. Właśnie w Nadleśnictwie Lipusz powstało 95% pomorskich szkód. Z uwagi na zagrożenie został wprowadzony czasowy zakaz wstępu do lasów Nadleśnictwa Lipusz I Cewice. Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w gdańsku informuje, że wiatr zmiótł z powierzchni ziemi ponad 6 tysięcy hektarów lasu. To ponad 2 miliony metrów sześciennych drewna, które teraz trzeba będzie usunąć.
To szacunkowe dane, bo do wielu miejsc wciąż nie można dotrzeć. Straty mierzone są na podstawie oblotów nadleśnictw. Powywracane drzewa i słupy energetyczne odcięły wiele miejscowości od dostaw prądu. Sytuacja jest trudna, bo często brak prądu oznacza też brak wody. W wielu miejscach pompy studni zasilane są energią elektryczną. W samej Kościerzynie nie ma takich problemów, dzięki czemu KOS-EKO może pomagać mieszkańcom sąsiednich gmin.
Osoby, które poniosły straty w wyniku burz będą mogły starać się o pomoc finansową. Zasiłki będą wypłacane przez ośrodki pomocy społecznej.
Strażacy, zarówno zawodowi, jak i ochotnicy nieustannie pracują nad usuwaniem skutków nawałnicy. Komendant główny PSP postanowił o wysłaniu na Pomorze wsparcia strażaków z województwa zachodniopomorskiego.
Napisz komentarz
Komentarze