Rewitalizacją placu zajmowała się firma budowlano-drogowa z Grudziądza. Powstała tu nowa nawierzchnia, podświetlanie pomnika, fontanna, plac do gier i elementy małej architektury. Na wiosnę zawita tu też zieleń. Cała inwestycja kosztowała miasto 650 tysięcy złotych. To znacznie mniej, niż zakładał pierwotny projekt, wyceniony na 1 mln 700 tys. zł.
Michał Majewski - burmistrz Kościerzyny: Zmieściliśmy się w kwocie 700 tysięcy złotych, łącznie z projektem. I w tej kwocie zmieściła się też realizacja. Wydłużyliśmy termin realizacji przedsięwzięcia, ze względu na to, że zgodziliśmy się na zaproponowane zmiany materiałów. I przede wszystkim ja jestem zadowolony z tego, że ten plac, prawie w centrum miasta, jest zagospodarowany i wygląda przyzwoicie.
Niestety, są też elementy, z których burmistrz Michał Majewski nie jest zadowolony. Mowa o wiatach, które stanęły nad przystankami PKS. Od czasu zlikwidowania dworca w centrum miasta, podróżni skarżyli się na to, że czekając na autobus muszą moknąć, bo nowe przystanki nie są zadaszone, a poczekalni nie ma i nie będzie. Teraz, w ramach rewitalizacji placu, wiaty powstały, ale nie do końca spełniają swoją rolę. Problem tkwi w długości i nachyleniu dachów, które kiepsko sprawdzają się jako ochrona przed deszczem.
Pomysłów na poprawienie sytuacji jest kilka – na przykład by połączyć wiaty przystankowe półokrągłym dachem między jednym, a drugim peronem. Urząd zapowiada, że chce szybko zająć się poprawkami. Tymczasem podróżni moknąc wciąż zdają trudny egzamin z cierpliwości.
Napisz komentarz
Komentarze