Obiekt, o którym zwykło się mówić, jako „nowa oczyszczalnia” ma dziesięć lat. Według niektórych mieszkańców to wciąż mało i zbyt szybko na modernizację. Tymczasem dyrektor KOS-EKO przekonuje, że dla maszyn, które pracują bez przerwy, dekada to bardzo dużo czasu.
Robert Fennig – dyrektor KOS-EKO: Oczyszczalnia to jest prawie 200 urządzeń elektrycznych. Większość z nich działa w układzie 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Trudno sobie wyobrazić samochód, czy inne urządzenie, które by pracowało non stop dziesięć lat, a tak mamy na oczyszczalni. Z tego punktu widzenia, mimo że wydaje się nam, że ona jest jeszcze ładna i kolorowa, jeżeli chodzi o te obiekty betonowe, to urządzenia są już mocno wyeksploatowane.
W związku z tym czas zacząć myśleć o tym kto, za jakie pieniądze i w jakim terminie będzie remontował obiekt. Obecnie to obowiązek miasta, którego władze zastanawiają się nad tym, jaki przyjąć model zarządzania oczyszczalnią i kto będzie odkładał pieniądze na modernizację, która powinna dokonać się w ciągu kilku najbliższych lat.
Robert Fennig: Na dzisiaj mamy albo proste rozwiązanie, czyli wymiana poszczególnych urządzeń i tutaj szacujemy, że te koszty będą pomiędzy 2 a 5 milionów, w zależności od tego ile urządzeń będziemy wymieniać. Ale chcemy też zaproponować żeby spółka lub miasto wykorzystało ostatnie pieniądze unijne, które są możliwe, jeżeli chodzi o dotacje i żebyśmy spróbowali jeszcze zmodernizować oczyszczalnię, a zarazem ją odnowić poprzez te ostatnie pieniądze, które są do perspektywy 2020 roku. I tutaj myślimy o projekcie modernizacji oczyszczalni i wprowadzeniu dodatkowego procesu technologicznego. Mówimy o fermentacji osadów.
Chodzi o to, by z osadu wytwarzać biogaz, który byłby spalany, dzięki czemu uzyskiwana byłaby energia elektryczna. Wytwarzanie energii elektrycznej na własne potrzeby to w tej chwili standard w oczyszczalniach tej wielkości. Na poprawki czeka też węzeł dezodoryzacji kompostowni, który działa, ale nie na tyle, by do minimum ograniczyć nieprzyjemny zapach.
Robert Fennig: Pamiętajmy, że oczyszczalnie to jest naturalne skupisko odorów. To są odory, które wszyscy znamy, my je tylko przyjmujemy do siebie. Węzły dezodoryzacyjne mają za zadanie ograniczyć tą odorowość, ale nie da się jej technicznie wyeliminować, także jakaś uciążliwość zawsze istnieje. Ale pamiętajmy, że można ją zwiększyć lub zmniejszyć. Na dzisiaj ten węzeł jest niewystarczający, więc mamy nadzieję, że dzięki modernizacji ograniczymy te uciążliwości.
Perspektywa inwestycji w miejskim przedsiębiorstwie zawsze rodzi obawy o podwyżki. 20 kwietnia każdego roku spółka musi złożyć nowy wniosek taryfowy. Ponieważ decyzja o przyszłości oczyszczalni jeszcze nie zapadła, przedstawiony taryfikator nie uwzględnia zmian strategicznych i zakłada obniżkę cen. To efekt zwolnienia spółki z podatku od nieruchomości oraz wyższa sprzedaż ścieków i wody w roku 2015.
Robert Fennig: I to nam pozwoliło, żeby w tym roku wprowadzić i złożyć wniosek taryfowy na ponad 1% obniżkę na wodzie i około 0,3% na ściekach. Sumarycznie jest to obniżka o 9 groszy i 0,5% taryfowo spadamy w dół.
Jeżeli jednak obowiązek modernizacji spadnie na spółkę, to podwyżki będą bardzo prawdopodobne, a modernizacji nie da się odkładać w nieskończoność.
Robert Fennig: Przez 10 lat właściwie na tej oczyszczalni nic poza zwykłym utrzymaniem i zwykłymi czynnościami nie robiono. Powiem obrazowo: poprzednia oczyszczalnia, która została zbudowana w 1995 roku, została przez tą oczyszczalnię zastąpiona. To było też 10 lat, tylko tamta oczyszczalnia była w stanie technicznej agonii. I to też dobrze obrazuje, co to jest 10 lat dla i oczyszczalni.
Decyzja o tym, co stanie się z oczyszczalnią ma zapaść w maju. Ostateczny głos w tej sprawie należeć będzie do burmistrza i Rady Miasta.
Napisz komentarz
Komentarze