Wydarzenie miało miejsce 2 kwietnia w godzinach popołudniowych w parku przy ulicy 8 Marca, kiedy to mężczyzna siedział na jeden z ławek.
Z relacji chcącego zachować anonimowość mężczyzny wynika, że w parku grupa młodych ludzi spożywała alkohol i zachowywała się agresywnie. Młoda kobieta pod wpływem alkoholu miała podejść do ławki, na której siedział starszy pan i zacząć mu ubliżać, a nawet grozić śmiercią. Mężczyzna wezwał na miejsce patrolu policji.
Mieszkaniec Kościerzyny: Zadzwoniłem po tą policję, ale w pewnym momencie nie mogłem skojarzyć, no park, park, zawsze to był park. No ale gdzie, ja mówię, tu koło Biedronki, koło Piechowskiego ulicy, takiego parku nie ma. No ktoś mi podpowiedział, że to jest park na ulicy 8 marca. No to ja mówię, że na 8 marca, no taki park jest. I ten pan jeszcze mi wytłumaczył, że ja mam przyjść do komendy, złożyć wniosek i przyprowadzić tą całą ferajnę.
Po zgłoszeniu całego zdarzenia, mieszkaniec Kościerzyny chcąc uniknąć dalszego ubliżania ze strony agresywnej kobiety udał się do domu. Dopiero, jak sam twierdzi po 30 - 45minutach od zgłoszenia z okna swojego mieszkania zauważył, że w okolice parku podjechał radiowóz policji:
Mieszkaniec Kościerzyny: To teraz ja mówię to pewnie w mojej sprawie, mówię wychodzę. Jak ja wychodzę, to ten pan mówi [nazwisko]? Ja mówię tak, [nazwisko] się nazywam. To po coś tam [cenzura] szedł? Po coś tam szedł.
Jak twierdzi mieszkaniec Kościerzyny, to były pierwsze słowa funkcjonariusza policji w jego kierunku. Jednak najbardziej oburzyło go to, że policjanci nie udali się do parku, w celu sprawdzenia czy agresywna młodzież nadal tam jest. Z treści przedstawionych przez mieszkańca Kościerzyny wynikało, że funkcjonariusze sugerowali mu, iż sam jest pod wpływem alkoholu:
Mieszkaniec Kościerzyny: Ja będąc taki schorowany, zdenerwowany, oparłem się o ten samochód [radiowóz]. I teraz to był problem dopiero, że ja się oparłem – jak żeś się nachlał to teraz stój, nie? No ja mówię Panie, ja jestem trzeźwy, niech pan to sprawdzi. Ja tego sprawdzać nie będę. To gdzie ja mogę to sprawdzić? W szpitalu na wydziale wariatów.
Ze wszystkimi zebranymi materiałami udaliśmy się do Komendy Miejskiej Policji w Kościerzynie w celu wyjaśnienia zaistniałej sytuacji. Jak udało nam się ustalić mieszkaniec miasta nie złożył oficjalnego zawiadomienia dotyczącego zaistniałej sytuacji a skargę na interwencję z dnia 2 kwietnia złożył po trzech miesiącach - 5 lipca. Według informacji rzecznika policji przeprowadzone dochodzenie pozwoliło określić, że interwencja z dnia 2 kwietnia została wykonana w sposób prawidłowy:
Piotr Kwidziński – Rzecznik Policji w Kościerzynie: Prowadzący postępowanie odsłuchał zapis telefoniczny oraz zostali rozpytani na tą okoliczność interweniujący policjanci oraz była też sprawdzona dokumentacja. Sam poszkodowany nie chciał złożyć żadnego oficjalnego zawiadomienia w tej sprawie.
Jak twierdzi Piotr Kwidziński patrol policji, który przyjechał na miejsce nie zastał agresywnej młodzieży. Policjanci poinformowali zatem mieszkańca Kościerzyny o możliwości złożenia oficjalnego zawiadomienia na Komendzie Miejskiej Policji w związku z zaistniałą sytuacją.
W tej sprawie pojawia się kilka sprzecznych informacji. Pierwszą z nich jest czas przyjazdu patrolu na interwencję od momentu zgłoszenia. Mieszkaniec Kościerzyny twierdzi, że było to nawet 45 minut, z zapisu nagranego połączenia telefonicznego, jak twierdzi rzecznik policji wynika, że czas ten nie przekroczył 20 minut. Pozostaje również kwestia dotycząca niestosownego zachowania policjantów względem mieszkańca Kościerzyny, w której jedynymi dowodami jest słowo przeciwko słowu.
Obecnie mieszkaniec Kościerzyny złożył skargę na przeprowadzone uprzednio postępowanie. Sprawa jest w toku.
Napisz komentarz
Komentarze