Telefon alarmowy kościerskiej straży rozgrzał się do czerwoności – o pożarze informowało kilkadziesiąt osób. Płomienie wydobywające się z mieszkania sięgały ponad dach budynku. Zagrożenie było bardzo duże.
Tomasz Klinkosz – komendant Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kościerzynie: Cała sytuacja miała miejsce kilka minut przed godziną 16. Zgłoszenie dotyczyła pożaru, część ludzi mówiła, że wybuchu. Okazało się, że pożar miał miejsce na drugim piętrze budynku wielorodzinnego na Osiedlu 1000-lecia.
Na miejscu pojawiło się w sumie 10 zastępów straży pożarnej, zarówno państwowej, jak i ochotniczej ze Skorzewa, Łubiany i Wielkiego Klincza. Pierwsza jednostka działała już po 3 minutach. Wszystko wyglądało bardzo niebezpiecznie i istniało spore ryzyko, że pożar przeniósł się już do sąsiednich mieszkań.
Tomasz Klinkosz: Na szczęście potem okazało się, że nie, że tam występuje tylko zadymienie i tam też występuje potrzeba ewakuacji ludzi. Klatka schodowa była całkowicie zadymiona, płomienie wydostawały się na zewnątrz, były okopcone okna w sąsiednich mieszkaniach. Ludzi ewakuowano zarówno przez klatkę schodową, jak i też dwie osoby ściągnięto za pomocą podnośnika.
Trzy osoby zostały przewiezione do szpitala z podejrzeniem zatrucia wziewnego. Gdy strażakom udało się wejść do mieszkania, w którym wybuchł pożar, znaleźli w nim zwęglone ciało.
Tomasz Klinkosz: Na miejscu lekarz stwierdził zgon jednej osoby, która była w tym mieszkaniu, w którym miał miejsce pożar.
Według nieoficjalnych informacji śmierć poniósł starszy mężczyzna, który mieszkał w tym lokalu. Póki co nie wiemy, co było przyczyną tragedii, ale wszystko wskazuje na to, że można wykluczyć wybuch, a przyczyną pożaru mogło być zaprószenie ognia. Są to jednak wciąż przypuszczenia, sprawą zajęła się prokuratura, a na miejscu pojawił się biegły sądowy z zakresu pożarnictwa.
Pewne jest natomiast, że ogień wyrządził ogromne straty.
Tomasz Klinkosz: Mieszkanie, w którym miał miejsce pożar praktycznie uległo całkowitemu zniszczeniu. Częściowemu zniszczeniu z powodu zalania uległo mieszkanie poniżej. Dokuczliwy zapach pozostał na całej klatce. Częściowo tynki pospadały z powodu oddziaływania temperatury w okolicy wejścia do mieszkania, w którym miał miejsce pożar. Zewnętrzna elewacja budynku, ocieplenie też uległo uszkodzeniu, również stolarka okienna w mieszkaniach powyżej.
Cała akcja trwała około trzech godzin. Niestety, w jej sprawnym przeprowadzeniu przeszkadzał strażakom problem z dojazdem. Chodzi o zablokowane drogi pożarowe – to rzecz nagminna na naszych osiedlach.
Tomasz Klinkosz: Na miejsce czasami musi dotrzeć coś większego, coś nieosobowego. Samochód ciężarowy, który gabarytami znacznie przekracza wielkość samochodu osobowego, musi mieć ten szerszy przejazd. I tak było tym razem. Samochód gaśniczy podjechał, podnośnik, który jest troszeczkę większy, już miał problem. Dopiero po jakimś czasie mieszkańcy poodsuwali samochody, wtedy można było od tyłu, od strony balkonów podjechać i rozłożyć podnośnik i ewakuować tych ludzi.
Po zakończeniu działań pomieszczenia zostały przewietrzone, a strażacy z miernikami sprawdzili, czy przebywanie w sąsiednich mieszkaniach jest bezpieczne. Jedna rodzina z małym dzieckiem poprosiła o zakwaterowanie w obiekcie będącym do dyspozycji MOPS, pozostali lokatorzy zdecydowali się wrócić do swoich domów.
Napisz komentarz
Komentarze